sobota, 29 października 2011

O!

Rzucam się i motam
w kupnej ekstazie

Samotnie odgrywam
rolę tancerza i tancerki
w wirze szamańskiego tańca

wypuszczam opary dymu
bez zmartwień o zapach

o smak, o wygląd
po prostu jestem sobie
taki sobie jestem


o!

środa, 26 października 2011

Resztki

My.Tacy bez problemowi
problemów szukający

nierozumiani
to już trafniej
zrozumienia szukający
a przed tym i samego
rozumienia
pojmujący sprawę

Ten Świat.
Miał być iście bajkowy
takim go nam podajecie
a my niewdzięczni
rozgrymaszeni
wybrzydzamy

Ciuś, ciuś.
Ciuś ciuś germanie
coście nas nękali
ciuś ciuś świecie
coś nas nie wyratował

My cacy
Cacy przecież
Gdyby tylko zadbać o nas
na nas patrzeć i nas głaskać

Ten świat, to Wasz świat
Cztery ściany
krótkowzrocznych idei
dla nas za ciasnych

co dla Was wziosłe
dla nas już sztampowe
co dla Was niebem
dla nas ziemią

Nie bijcie po rękach.
Za poszukiwania

Wasz zakaz
sprowadza nas na Waszą
drogę obecnego zbyczenia

Pijemy tak jajk Wy
klniemy i palimy
zadrościmy bliźniemu
interesujemy się nim
dla Was
myślimy jak być od niego lepszym

Wasza wizja lepszego
nas prowadzi do gorszego
bo cóż nam zostanie,
gdy Wy już wszystko
uczynicie wygodnym?

poniedziałek, 24 października 2011

Szczególnie

Na ogół jest dobrze
Nie śmiałbym narzekać

Ogólnie jest mi ciepło
Mam klika swetrów

Ogólnie jestem uśmiechnięty
Znam kilka dobrych komedii

Ogólnie mam przyjaciół
Nie chodzę zawsze sam

Ogólnie nie tęsknię za niczym
Poza tysiącem szczegółów

Szczególnie za jednym
Ogólnie z krwi i kości.



wtorek, 18 października 2011

VS VS VS

Wstając, widzę jak wstaje
Idąc, widzę jak idzie
Jedząc, widzę jak je

Myśląc, wiem co mu szeptać
Mówiąc, wiem co przemilczy
Słysząc, wiem co zagłuszy

Zamykam go w celi
wypełniam sobą
O ile ja to ja,
nie on.

Pan Zaplanowany uśmiecha się
Pan Sterowany posmutniewa
Pant Idealny zaczesuje włosy

Kto w kim?
Kto komu zawadza?
Obydwaj to ja?
Jak to możliwe?
Nienawidzą się.
Każdy wspólny dzień mordęgą.

Zabójca Piłat w ciele Chrystusowym.
Samozbawiciel?
To chyba nie przejdzie.

Pan Rutyna niech się szczerzy,
póki kogoś nie zniszczę.
Samoświadomość jej utratą?


Budząc się tylko
           i usypiając,
                  ja to jedno.

środa, 12 października 2011

O, tak zwanym, tempie życia

Trudno jest nie czuć wyobcowania ogarniającego każdego członka globalnego społeczeństwa. Skąd ono się bierze? Chociaż ludzki intelekt jest w stanie ogarnąć wielkość, kiedyś bezkresnej, Ziemi i ilość istnień, które z niej czerpią, to przemiany społeczne i "globalna burza mózgów" jest czymś zupełnie abstrakcyjnym. Wszystko, co nas otacza, ulega tak dynamicznym, drastycznym transformacjom, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, rodzi się tyle nowych myśli, że nie jesteśmy w stanie nadążyć, a co dopiero nadgonić zmysłowym poznaniem rzeczywistości. Dla bezpieczeństwa własnych "procesorów" z obawy przed zwyczajnym "przegrzaniem mózgu" tworzymy swoje własne mikro-czasoprzestrzenie i podporządkowujemy im całą resztę. Jesteśmy w stanie brać udział tylko w jednym maratonie czasu, przestrzeni i zachodzących w nich zjawiskach. Gdy zdamy sobie sprawę z absencji cielesnej i duchowej w tysiącu innych takich przestrzeni, gdy zwrócimy uwagę na egocentryzm z jakim odnosimy się do własnej, a to wszystko zwieńczymy idealnym wyobrażeniem współistnienia na jednej, wspólnej płaszczyźnie, rodzi się poczucie przejmującego wyobcowania i osamotnienia.
Szukając w tym stanie pokrzepienia, cofamy się do okresu, gdy owa świadomość ogromu rzeczywistości była nam obca - do czasów dzieciństwa, w których świat ograniczał się do przestrzeni dla nas jedynie istotnych, stanowiących pełnię informacji i wiedzy o otoczeniu, będących już pełnią świata. Wszystko było bliskie, raczej znane, łatwe do zaobserwowania, a co najważniejsze: rytm zachodzących metamorfoz był dla nas tym najbardziej optymalnym.
Świat zdaje się, przez lawinę wydarzeń i informacji, poszerzać, naciska na ściany naszych umysłów - stąd wszelkie tęsknoty za starym, które to nie stawiając wyzwań poznawczych, wydaje się być spokojnym, przytulniejszym, iście sielankowym.

sobota, 8 października 2011

Need

Tu potrzeba... typowo ludzka, trochę czułości, zainteresowania, wiarygodności, tu tęsknota... typowo zwierzęca, trochę cielesności, trochę "tego i tamtego". Z drugiej strony rozsądek, przecież nie jest źle być samemu, nie jest źle być wolnym, żyć w pojedynkę. Z drugiej strony bezmyślne poszukiwanie lepszego, skoro jest dobrze może być lepiej, może być ktoś, ktoś ulepszający to co jest, wzbogacający wszelkie wydarzenia swoją bytnością. Mnóstwo myśli, wspomnień uprzednich, dziś zupełnie ułomnych, "uwstecznych", a wciąż cieplejszych w swej aurze niż ta "samobytność". Do tego coraz niższy słupek rtęci, dramatycznie kierujący się ku zeru. To jakby skala mojej wytrzymałości na odosobnienie. Ja jednak Was potrzebuję, bardziej niż mogę sobie z tego zdawać sprawę, jestem równie słaby i niestabilny, tak jak Wy nie osiągam założonych sobie celów. I kolejna strona:  muszę nauczyć się być bez Was, już niedługo opuszczę wszystkie twarze dziś łatwo dostępne. Nazajutrz Ci ludzie, moi ludzie, będą ledwie widoczni na horyzoncie. A ja jestem tak niegotowy, tak wyobcowany i tak wciąż strachliwy wobec nowych. Ci nowi będą jeszcze bardziej obcy, nieznani... zagraniczni. Nie wiem jak sobie poradzę... bez waszego wsparcia, wsparcia którego może nawet czasem udzielacie mi zupełnie nieświadomie.

Gubię się i tonę... coraz bardziej i chyba... najbardziej z czystej przekory.


czwartek, 6 października 2011

Fallekcja myśli

Niesie mnie w myślach do Ciebie
i tylko tam robimy to, co robimy.
Już tyle razy, tyle ekscytacji,
Miłych słów i czułych chwil
Miało miejsce właśnie tam.

Tam wszystko możliwe,
Tym samym tam najszczęśliwiej,
Tam Ty akceptujesz mnie inaczej
Niż w szarej, mniej czułej,
mniej rzeczywistej rzeczywistości.

Rzeczywiste niech będą wyobrażenia
i freudowskie tęsknoty,
Tak niskie jak dwa ciała w poziomie.

A nadzieja, że za ironią,
Skrywasz w jaźni te same żądze,
Niech się tli i dalej dogorywa.




wtorek, 4 października 2011

Wskazówka

Jesteśmy wypadkiem.
Zaplanowani, czy też nie,
Jesteśmy wypadkiem.
Dziećmi sekund,
Osobliwymi więźniami
Ich wiecznego sojuszu.

Jak w talii kart
przetasowanie
"Przełóż"
Jedna karta,
a całe rozdanie niepodobne.
Jedna sekunda w tył -
słowo mniej.
W przód - chwila więcej.

Wynikiem gry tasowanych chromosomów,
prowadzonej za kratami czasu,
Jestem Ja i Ty,
Nie jest On i Ona,
Bo jedna sekunda.
Bo tak miało być.
Bo tak już jest -
Tak jak jest.
Nie tak, jakby mogło być.

Tik, tik, tik...
To sekundy wymierzają sprawiedliwość
                           i trzymają w ryzach przeznaczenie.