Wszystko
tańczy wokół mnie
w tych obrzydliwie
i ohydnie pokrzywionych
maskoryjach
bawią się moim kosztem
ale przecież sam stanąłem w środku
szaleje wszystko
w najpaskudniejszym tego słowa znaczeniu
wszystko
rozmyte pijańsko
mieni się w swoich wściekłych barwach
gryzie i kłami wpija się w oczy
kąsa jaźń swoim rozhulaniem
ale chciałem przecież
podsycają ten ogień
w którego środku stoję
a dym dusi, wgryza się w płuca
i nie pozwala opuścić myśli
o przyziemnym powietrzu
sam tam stanąłem
ale ja już nie chcę
mam dość tych wspólnych maskarad
dość wołania o mannę z nieba
dość błagań o deszcz
boję się was...
tak jak osa o swoje gniazdo
naturalnie, tym samym najgorzej
boję się was
oprawcy
dajcie mi spłonąć
albo zaopiekujcie się
gdy poparzony
nie będę już dogodnym rekwizytem
do waszych szamańskich
tańców życia i śmierci
piątek, 30 marca 2012
piątek, 23 marca 2012
Jajogłowy
Chyba nie wiesz na co się piszesz...
bo ja zapominam
bo gdy jestem, to najbardziej mnie nie ma
a kiedy jestem, to nie tam... nie tu
wiem, jak patologiczna jest moja wiara
jak wybujałe jest moje pojęcie bycia
wiem, jak bzdurnie brzmi większość moich słów
ale przede wszystkim... wciąż zapominam
nie roztkliwiam się (jakby mogło się wydawać) nad sekundami
a mój bezruch jest zupełnie pozorny
bo ja ciągle gdzieś biegam, uciekam i poganiam
a wszystko to zachodzi w otoczeniu mi najbliższym
tym, w którym czuję się najpewniej i najbezpieczniej
głęboko we mnie
cały czas... co innego
momentami nie do zniesienia
emocjonalny Alzheimer
ciągła droga, nie widoczna dla oczu postronnych obserwatorów
a dla mnie wciąż bezcelowa
i nie mnie osądzać, czy biegam w kółko
bo ja zawsze będę czuł pozorny ruch
i tylko żył czasami - w chwilach gdy tli się wątły płomień wiary,
iż tym razem wiem dokąd zmierzam.
Sama chyba widzisz... ten przesyt mojego ego w każdym wersie
liczebność słowa "ja" i jego odmian jest co najmniej obrzydliwa
i chociaż wiem czego chcę (albo tylko tak sądzę)
to nie potrafię jednoznacznie orzec czego potrzebuję.
Pretensjonalnie i egoistycznie oczekuję, że Ty mi powiesz...
i cały czas przypisując Ci znajomość definicji moich tęsknot
sam siebie gubię... będąc tym jakiego mnie widzisz...
zaczynam nie wiedzieć kim jestem
i powątpiewać... czy jestem czymkolwiek.
Są więc dni kiedy wolę Ci oszczędzić widoku
kogoś, kto nie wie czy jest.
Musisz mi uwierzyć na słowo, że tak lepiej,
nawet kosztem Twojego chwilowego niezadowolenia.
bo ja zapominam
bo gdy jestem, to najbardziej mnie nie ma
a kiedy jestem, to nie tam... nie tu
wiem, jak patologiczna jest moja wiara
jak wybujałe jest moje pojęcie bycia
wiem, jak bzdurnie brzmi większość moich słów
ale przede wszystkim... wciąż zapominam
nie roztkliwiam się (jakby mogło się wydawać) nad sekundami
a mój bezruch jest zupełnie pozorny
bo ja ciągle gdzieś biegam, uciekam i poganiam
a wszystko to zachodzi w otoczeniu mi najbliższym
tym, w którym czuję się najpewniej i najbezpieczniej
głęboko we mnie
cały czas... co innego
momentami nie do zniesienia
emocjonalny Alzheimer
ciągła droga, nie widoczna dla oczu postronnych obserwatorów
a dla mnie wciąż bezcelowa
i nie mnie osądzać, czy biegam w kółko
bo ja zawsze będę czuł pozorny ruch
i tylko żył czasami - w chwilach gdy tli się wątły płomień wiary,
iż tym razem wiem dokąd zmierzam.
Sama chyba widzisz... ten przesyt mojego ego w każdym wersie
liczebność słowa "ja" i jego odmian jest co najmniej obrzydliwa
i chociaż wiem czego chcę (albo tylko tak sądzę)
to nie potrafię jednoznacznie orzec czego potrzebuję.
Pretensjonalnie i egoistycznie oczekuję, że Ty mi powiesz...
i cały czas przypisując Ci znajomość definicji moich tęsknot
sam siebie gubię... będąc tym jakiego mnie widzisz...
zaczynam nie wiedzieć kim jestem
i powątpiewać... czy jestem czymkolwiek.
Są więc dni kiedy wolę Ci oszczędzić widoku
kogoś, kto nie wie czy jest.
Musisz mi uwierzyć na słowo, że tak lepiej,
nawet kosztem Twojego chwilowego niezadowolenia.
Wiosenne "A-kuku!"
Ciepło już
czas
schować szal
duszący krtań
pora roku
nakazuje oswobodzić
dłonie z rękawiczek
i rzucić wraz z kukłą
w niebyt
szaleńcze pęta
puchowej kurtki
wianek myśli
z wełnianych łodyg
winien oswobodzić głowę
i pozwolić wiośnie
pleść niestaranne warkocze
zrzucamy też ciężkie obuwie
to od twardego stąpania po ziemi
coby pokazać grawitacji
że nazbyt czuje się ważna
I jakoś tak słodko się robi
że te soczyste trawy
aż się proszą o nawóz
w postaci moich wymiocin
i gnojowych placków
uroczych cielaczków
(jakiż śliczny
iście wiosenny
głupiutki rym)
Bleh!
ale i mnie wreszcie to słońce przegrzeje i nim się obejrzę, będę się szczerzył dość idiotycznie, na tyle, aby jesień zachowała swój element zaskoczenia.
czas
schować szal
duszący krtań
pora roku
nakazuje oswobodzić
dłonie z rękawiczek
i rzucić wraz z kukłą
w niebyt
szaleńcze pęta
puchowej kurtki
wianek myśli
z wełnianych łodyg
winien oswobodzić głowę
i pozwolić wiośnie
pleść niestaranne warkocze
zrzucamy też ciężkie obuwie
to od twardego stąpania po ziemi
coby pokazać grawitacji
że nazbyt czuje się ważna
I jakoś tak słodko się robi
że te soczyste trawy
aż się proszą o nawóz
w postaci moich wymiocin
i gnojowych placków
uroczych cielaczków
(jakiż śliczny
iście wiosenny
głupiutki rym)
Bleh!
ale i mnie wreszcie to słońce przegrzeje i nim się obejrzę, będę się szczerzył dość idiotycznie, na tyle, aby jesień zachowała swój element zaskoczenia.
czwartek, 22 marca 2012
Śpiączka
Nie zastrzegam sobie
żadnych praw i
reguł wszelakich
Przed użyciem życia
konsultuję z lekarzami
i farmaceutami
egzaltację bytu
Staram się ostatnio
płynąc z rzeczywistością
tylko czasem zdarza się
że śpię za długo
więc nie mów do mnie
gdy wybieram sen
nie mów
bo ja już dawno
nie słucham.
żadnych praw i
reguł wszelakich
Przed użyciem życia
konsultuję z lekarzami
i farmaceutami
egzaltację bytu
Staram się ostatnio
płynąc z rzeczywistością
tylko czasem zdarza się
że śpię za długo
więc nie mów do mnie
gdy wybieram sen
nie mów
bo ja już dawno
nie słucham.
sobota, 17 marca 2012
2 czerwca 2011r.
Kochałem kiedyś
kochałem z rozwagą
(tak sądziłem)
tak jak chciałem
kochałem i naiwnie
czułem się kochany
potrzebny niezbędny
(ha! jak Jan)
Należy wspomnieć
było bardzo zimno
wszyscy potrzebowali ciepła
mnie też było chłodno
samemu sobie
Gdy nagle pojawiło się
to stworzenie chcące
mojego ciepła
ociężale bo rozmyślnie
dałem je
I faktycznie było ciepło
do razu pierwszego
a zarazem ostatniego
(niemożliwy do rozszyfrowania wyraz)
Ciepły termofor na całe ciało
stał się zimnym workiem lodu
otulającym złośliwie cały mózg
I faktycznie
trochę spadła
temperatura moich czułości
moc wiary w ludzi
Teraz to tylko mój problem
sprzedać kolejnej osobie
siebie z chłodno myślącym umysłem
ale wciąż ciepłym i
ciepła potrzebującym ciałem
W tym moja siła
każda krzywda okazuje się być
skarbem upiększającym
Mam nadzieję, że takie moje
akcesoria w niczym nie przeszkodzą
ujrzyj ich estetyzm i
podobaj się dalej.
(Pociąg PKP, kierunek Kraków, Ballantines, kilka drzew na szczerym polu)
kochałem z rozwagą
(tak sądziłem)
tak jak chciałem
kochałem i naiwnie
czułem się kochany
potrzebny niezbędny
(ha! jak Jan)
Należy wspomnieć
było bardzo zimno
wszyscy potrzebowali ciepła
mnie też było chłodno
samemu sobie
Gdy nagle pojawiło się
to stworzenie chcące
mojego ciepła
ociężale bo rozmyślnie
dałem je
I faktycznie było ciepło
do razu pierwszego
a zarazem ostatniego
(niemożliwy do rozszyfrowania wyraz)
Ciepły termofor na całe ciało
stał się zimnym workiem lodu
otulającym złośliwie cały mózg
I faktycznie
trochę spadła
temperatura moich czułości
moc wiary w ludzi
Teraz to tylko mój problem
sprzedać kolejnej osobie
siebie z chłodno myślącym umysłem
ale wciąż ciepłym i
ciepła potrzebującym ciałem
W tym moja siła
każda krzywda okazuje się być
skarbem upiększającym
Mam nadzieję, że takie moje
akcesoria w niczym nie przeszkodzą
ujrzyj ich estetyzm i
podobaj się dalej.
(Pociąg PKP, kierunek Kraków, Ballantines, kilka drzew na szczerym polu)
czwartek, 8 marca 2012
Apel do homo sapiens
Coraz bardziej do Boga podobnyś
człowieku
jak dumnie to brzmi
gdy mówisz o molekułach
o tworzeniu od podstaw
zniewalaniu materii
Obyś jednak się nie przejechał
w wyrazie swojej kreatywności
tak jak raz Bóg
na Tobie
pokraczny człowieku
człowieku
jak dumnie to brzmi
gdy mówisz o molekułach
o tworzeniu od podstaw
zniewalaniu materii
Obyś jednak się nie przejechał
w wyrazie swojej kreatywności
tak jak raz Bóg
na Tobie
pokraczny człowieku
wtorek, 6 marca 2012
Myśli urwane # 1
Życie jest mi tak potrzebne
jak poranny papieros.
\
Światu potrzebne jest globalne ocieplenie
kontaktów międzyludzkich
\
Każdy w życiu musi wybrać:
czy chce być penetrowany przez system,
czy system chce penetrować.
jak poranny papieros.
\
Światu potrzebne jest globalne ocieplenie
kontaktów międzyludzkich
\
Każdy w życiu musi wybrać:
czy chce być penetrowany przez system,
czy system chce penetrować.
Subskrybuj:
Posty (Atom)