Ciepło już
czas
schować szal
duszący krtań
pora roku
nakazuje oswobodzić
dłonie z rękawiczek
i rzucić wraz z kukłą
w niebyt
szaleńcze pęta
puchowej kurtki
wianek myśli
z wełnianych łodyg
winien oswobodzić głowę
i pozwolić wiośnie
pleść niestaranne warkocze
zrzucamy też ciężkie obuwie
to od twardego stąpania po ziemi
coby pokazać grawitacji
że nazbyt czuje się ważna
I jakoś tak słodko się robi
że te soczyste trawy
aż się proszą o nawóz
w postaci moich wymiocin
i gnojowych placków
uroczych cielaczków
(jakiż śliczny
iście wiosenny
głupiutki rym)
Bleh!
ale i mnie wreszcie to słońce przegrzeje i nim się obejrzę, będę się szczerzył dość idiotycznie, na tyle, aby jesień zachowała swój element zaskoczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz