Całe pokolenia przyzwalają
na "robienie się w konia"
dryfują na biegunach
różnią się od siebie myślą
jedni prawa odnoga
inni lewa - dla prawej
opozycja
I bujają się
już wpólnie
a na nich rozkołysana
nadzieja chwiejna
jeszcze młoda
bezpiecznie w siodle
usadzona obsraną
pupcią swoją
nie zna nawet Gombrowicza
i durnowato cieszy się,
że teń kuń pod nią -
- to prawdziwy!
myli niewinne bujanie się w miejscu
z prędkością rzeczywistego galopu
I tak ją koń drewniany -
- dziedzictwo całych pokoleń
robi w konia
dla kolejnych
młodych pociesznych
szczerbatych nadziei.
wtorek, 31 stycznia 2012
poniedziałek, 30 stycznia 2012
każdy swoją ma
chcemy nie chcemy
rzeczywistość nas dotyka
jednych bardziej
innych mniej
niektórzy leżą jak cnotki
pod napastliwym dotykiem
panicznie świdrują oczami otoczenie
zamiast spojrzeć rzeczywistości
prosto w jej przekrwione oczy
są tacy co zgrabnie się z nią pieszczą
dotykając tam gdzie trzeba
otrzymują w zamian swoje upragnione orgazmy
co nie zmienia faktu
że wciąż są kurwami rzeczywistości
jeszcze inni to ofiary
dzikiej furii
gwałtu bez litości
rzeczywistość została im tylko
pod paznokciami
w wymazie z mentalnej pochwy
ślady DNA rzeczywistości
nieliczni mogą się poszczycić tym
że bezczelnie biorą rzeczywistość
i robią z nią co chcą
czy to 69 czy doggie style
czy to kamasutra na kutrze
czy furczenie aż się futro utrze
biorą jak tam sobie kcom
kiedy i gdzie
bo oni właśnie wiedzą
czy rzeczywistość chcą
jak chcą to wiedzą czego
na co mają ochotę
co lubią
jak im robi i co robi dobrze
ja lubię z rzeczywistością grać w berka
i czasem pograć w chowanego
albo w karcianą wojnę
bo hazard, seks, dragi
alkohol i rock'n'roll
to zabawy dla dorosłych
z ich dorosłą partnerką
rzeczywistością
rzeczywistość nas dotyka
jednych bardziej
innych mniej
niektórzy leżą jak cnotki
pod napastliwym dotykiem
panicznie świdrują oczami otoczenie
zamiast spojrzeć rzeczywistości
prosto w jej przekrwione oczy
są tacy co zgrabnie się z nią pieszczą
dotykając tam gdzie trzeba
otrzymują w zamian swoje upragnione orgazmy
co nie zmienia faktu
że wciąż są kurwami rzeczywistości
jeszcze inni to ofiary
dzikiej furii
gwałtu bez litości
rzeczywistość została im tylko
pod paznokciami
w wymazie z mentalnej pochwy
ślady DNA rzeczywistości
nieliczni mogą się poszczycić tym
że bezczelnie biorą rzeczywistość
i robią z nią co chcą
czy to 69 czy doggie style
czy to kamasutra na kutrze
czy furczenie aż się futro utrze
biorą jak tam sobie kcom
kiedy i gdzie
bo oni właśnie wiedzą
czy rzeczywistość chcą
jak chcą to wiedzą czego
na co mają ochotę
co lubią
jak im robi i co robi dobrze
ja lubię z rzeczywistością grać w berka
i czasem pograć w chowanego
albo w karcianą wojnę
bo hazard, seks, dragi
alkohol i rock'n'roll
to zabawy dla dorosłych
z ich dorosłą partnerką
rzeczywistością
piątek, 27 stycznia 2012
Coma
Sny o wielkości
nabierają realności nocą
dlatego tak bardzo lubię
przesypiać dni
aby budzić się i
bez możliwości działania
zatapiać się w dalszych
cudownych wizjach
pomyślności i spełnienia marzeń
a gdy wszystko zaplanuję
i powiem sobie "jutro"
idę spać
z nadzieją, że jutro
znów będzie za późno
nawet na próbę
metamorfozy myśli
w trudne czyny
będzie za ciemno
za śpiąco
zbyt spokojnie
bo klimatycznych chwil
nie marnuje się na działania
trzeba je kosztować
i dać przepełnić
ich nastrojowością
chyba nigdy nie będzie mi dane obudzić się
nabierają realności nocą
dlatego tak bardzo lubię
przesypiać dni
aby budzić się i
bez możliwości działania
zatapiać się w dalszych
cudownych wizjach
pomyślności i spełnienia marzeń
a gdy wszystko zaplanuję
i powiem sobie "jutro"
idę spać
z nadzieją, że jutro
znów będzie za późno
nawet na próbę
metamorfozy myśli
w trudne czyny
będzie za ciemno
za śpiąco
zbyt spokojnie
bo klimatycznych chwil
nie marnuje się na działania
trzeba je kosztować
i dać przepełnić
ich nastrojowością
chyba nigdy nie będzie mi dane obudzić się
wtorek, 24 stycznia 2012
Greed
Zachciało się nam zdominować
abstrakcyjne pojęcie wartości
nadrukowaliśmy więc papierków
kolorowych historycznych
nie do podrobienia
Gdzieś ktoś kiedyś
był naiwny
sądząc że papierek zaspokoi
ludzką chciwość
Gdzieś ktoś kiedyś
chyba myślał
że kilka cybernetycznych cyfr
da komuś przeżyć życie
Wydawać by się mogło
że to pieniądz wszystko zabił
ale tak jak to już bywa od tysięcy lat
człowieka zabija człowiek
człowiek człowiekowi odbiera
z chciwości
z wiecznego źródła zła
które jest wpisane w jego naturę
Nie winny jest więc geniusz idei
materialnego pojęcia wartości
Winny jest
i
chyba
zawsze będzie
człowiek.
piątek, 20 stycznia 2012
Konsekwencje
Chyba trochę zboczyłem z kursu.
Podryfowałem w chwili zmęczenia.
Z góry przepraszam.
To się zdarza przecież każdemu.
Rzecz ludzka, czasem się zamyślić.
Stracić punkt odniesienia.
Nawet jeśli wciąż nie znalazłem gwiazdy polarnej.
I za cholerę nie wiem, gdzie się podziała Wielka Niedźwiedzica.
Rysuję swoje własne mapy.
Grubym konturem zaznaczam brzegi,
o które obiły się bale mojej tratwy.
Bez znaczenia jest też fakt,
że mój ocean to ogrodowy basen.
Na horyzoncie zawsze widać dom.
Wszelkie prawdy czekają wraz z suchym ręcznikiem
i matczyną uwagą na temat sinych ust.
One muszą nie raz zsinieć.
Skóra musi być gęsia.
Każdy powinien zadryfować w głąb siebie.
Nawet w formie dziecięcej zabawy.
Trzeba umieć sobie przypomnieć,
ile radości przynoszą małe przeżycia.
Zobaczyć do jakich rozmarów urastają,
pod szkłem lupy, zwanej wyobraźnią.
Podryfowałem w chwili zmęczenia.
Z góry przepraszam.
To się zdarza przecież każdemu.
Rzecz ludzka, czasem się zamyślić.
Stracić punkt odniesienia.
Nawet jeśli wciąż nie znalazłem gwiazdy polarnej.
I za cholerę nie wiem, gdzie się podziała Wielka Niedźwiedzica.
Rysuję swoje własne mapy.
Grubym konturem zaznaczam brzegi,
o które obiły się bale mojej tratwy.
Bez znaczenia jest też fakt,
że mój ocean to ogrodowy basen.
Na horyzoncie zawsze widać dom.
Wszelkie prawdy czekają wraz z suchym ręcznikiem
i matczyną uwagą na temat sinych ust.
One muszą nie raz zsinieć.
Skóra musi być gęsia.
Każdy powinien zadryfować w głąb siebie.
Nawet w formie dziecięcej zabawy.
Trzeba umieć sobie przypomnieć,
ile radości przynoszą małe przeżycia.
Zobaczyć do jakich rozmarów urastają,
pod szkłem lupy, zwanej wyobraźnią.
środa, 18 stycznia 2012
Nowhere place
Dzień dobry.
Z tej strony pan Z. Nikąd.
Dzwonię zapytać
Jak z Gdziekolwiekbądź
dostać się do Jakkolwiekby
Obecnie jestem w Gdzieśpomiędzy.
Sądziłem, że będą państwo
to wszystko doskonale wiedzieli.
Na jakiej podstawie?
Bezpodstawnie rzecz jasna,
niejasny okazał się wasz szyld.
Znak zapytania bowiem
sprawił, iż pomyślałem,
że do was skieruję moje pytanie.
Też nie wiecie?! Ach rozumiem.
To zupełnie tak jak ja stety, tudzież nie.
Szyld za to pierwsza klasa.
Blaszany, solidny, z neonami.
Muszą państwo kończyć.
Straszna szkoda.
Tak bardzo lubię rozmawiać
o szyldach
z kretynami.
Z tej strony pan Z. Nikąd.
Dzwonię zapytać
Jak z Gdziekolwiekbądź
dostać się do Jakkolwiekby
Obecnie jestem w Gdzieśpomiędzy.
Sądziłem, że będą państwo
to wszystko doskonale wiedzieli.
Na jakiej podstawie?
Bezpodstawnie rzecz jasna,
niejasny okazał się wasz szyld.
Znak zapytania bowiem
sprawił, iż pomyślałem,
że do was skieruję moje pytanie.
Też nie wiecie?! Ach rozumiem.
To zupełnie tak jak ja stety, tudzież nie.
Szyld za to pierwsza klasa.
Blaszany, solidny, z neonami.
Muszą państwo kończyć.
Straszna szkoda.
Tak bardzo lubię rozmawiać
o szyldach
z kretynami.
wtorek, 17 stycznia 2012
Virus
Jeden sen
i wszystko zmarnowane
całe miesiące rekonwalescencji
na nic
moje słowa o wyzdrowieniu
hipokryzją
było mówienie o wolności
od myśli o Tobie
idiota po trzykroć
znów wracam
do kaplicy wspomnień
symulacji gdybań
Wirus, wirus, wirus.
Bakteria najgorsza.
wżerająca się w mózg
wysysająca myśli
ale chyba i Ciebie ktoś zaraził
dlatego tak trudno mi
zwyczajnie Cię nienawidzić
i wszystko zmarnowane
całe miesiące rekonwalescencji
na nic
moje słowa o wyzdrowieniu
hipokryzją
było mówienie o wolności
od myśli o Tobie
idiota po trzykroć
znów wracam
do kaplicy wspomnień
symulacji gdybań
Wirus, wirus, wirus.
Bakteria najgorsza.
wżerająca się w mózg
wysysająca myśli
ale chyba i Ciebie ktoś zaraził
dlatego tak trudno mi
zwyczajnie Cię nienawidzić
sobota, 14 stycznia 2012
made in poland
To bardzo trudne
zmieniać się
podkładać
widząc cel
przez pryzmat twoich zachowań
Nieciekawe uczucie
obawa przed byciem
niemoc ze strachem
o twoją bojaźń
nie dziwnie więc
że teraz oddycham
pełną piersią, ile mogę
tylko
i wiem
że i powietrze zrobi się
nudne
wiem, że wiele w tobie
śpi, cicho pomrukując
w gruncie rzeczy samotno tu
obco, jak to za granicą
bądź jedną z pierwszych osób
które zobaczę
swoim polskim okiem
a potem stań się
jedną z istot
o której będę myślał
swoim mózgiem
z napisem
MADE IN POLAND
zmieniać się
podkładać
widząc cel
przez pryzmat twoich zachowań
Nieciekawe uczucie
obawa przed byciem
niemoc ze strachem
o twoją bojaźń
nie dziwnie więc
że teraz oddycham
pełną piersią, ile mogę
tylko
i wiem
że i powietrze zrobi się
nudne
wiem, że wiele w tobie
śpi, cicho pomrukując
w gruncie rzeczy samotno tu
obco, jak to za granicą
bądź jedną z pierwszych osób
które zobaczę
swoim polskim okiem
a potem stań się
jedną z istot
o której będę myślał
swoim mózgiem
z napisem
MADE IN POLAND
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Sklep chwil
kupujcie bierzcie
tu i teraz
tanio szybko
chwytajcie pożyczki
moich uczuć i emocji
zadłużajcie się we mnie
i oddajcie swoje marzenia
Dajcie małe druczki
zapewnienia wypłacalności
doczesnych istnień waszych
A ja
wam się sprzedam
rozrzucę
pliczki wrażeń
wzruszeń inspiracji
szczęścia fascynacji
będzie wam i mnie wspaniale
bo nie śmiem nawet
prosić o odsetki
czy też zwrot
wyrżniętych z życiorysu wspomnień
Na wynos smakujcie
rozgryzając uważnie
zbyt duże kawałki
stać się mogą przyczyną
zgonu
niewypłacalności.
niedziela, 8 stycznia 2012
trochę w tyle
Chociaż trochę w tyle
i dalej nie nadążam
Wciąż dopiero zagrzewam
niezdarnie trenuję życie
to nie martwię się
Wszystko w końcu płynie
swoim miarowym spokojnym rytmem
może wciąż ciut za szybkim
zbyt dynamicznym barwnym
obwitym w nowe smaki
to nie martwię się
a nawet jeśli
wciąż tli się bojaźń
że to wszystko to za długi
za dobry długi sen
to nie martwię się
Tak jak dla najmłodszych
prawdziwy jest Św Mikołaj
tak dla tych pogubionych
niepochlebców rzeczywistości
prawdziwy jest spokój
i przejmujące poczucie szczęścia
bądź i Ty szczęśliwa
najmniejsza Istoto
a może los uczyni Cię
symbolem nowego rozdziału
Nową księgo kolejnych
tak nierealnych szczęśliwości
których wciąż nie rozumiem
o to
nie martwię się wcale.
i dalej nie nadążam
Wciąż dopiero zagrzewam
niezdarnie trenuję życie
to nie martwię się
Wszystko w końcu płynie
swoim miarowym spokojnym rytmem
może wciąż ciut za szybkim
zbyt dynamicznym barwnym
obwitym w nowe smaki
to nie martwię się
a nawet jeśli
wciąż tli się bojaźń
że to wszystko to za długi
za dobry długi sen
to nie martwię się
Tak jak dla najmłodszych
prawdziwy jest Św Mikołaj
tak dla tych pogubionych
niepochlebców rzeczywistości
prawdziwy jest spokój
i przejmujące poczucie szczęścia
bądź i Ty szczęśliwa
najmniejsza Istoto
a może los uczyni Cię
symbolem nowego rozdziału
Nową księgo kolejnych
tak nierealnych szczęśliwości
których wciąż nie rozumiem
o to
nie martwię się wcale.
czwartek, 5 stycznia 2012
This is my religion
Wszystko co piszę jest wynikiem pewnych przekonań. Wokół własnych wierzeń rozgrywam starcia kultury, ludzi i mnie samego. Jestem zwolennikiem tezy, iż należy w coś wierzyć - oby tylko nie było to byle coś. To dość trudne, otworzyć się, zebrać myśli w jedno i opisać podstawę swojego umysłu. Postaram się przedstawić Wam swoją autorską i indywidualną wizję fundamentalnych praw ducha. To, że jest autorska nie znaczy, że uważam ją za unikatową, chociaż dla mnie osobiście taka jest - wszystko co przeczytacie poniżej do efekt głębszych przeżyć i owoce niekończących się pytań.
Wierzę w nieskończoność i wieczność we wszystkich wymiarach. Każdy atom to Wszechświat, każdy Wszechświat to atom. Coś na zasadzie dwóch luster naprzeciw siebie i nieskończonego odbicia.
Wierzę w równowagę we wszystkich możliwych płaszczyznach materii i życia, wszystko co boskie do niej dąży - zaczynając od mnie osobiście niezrozumiałych praw natury po kolej "złych" i "dobrych" dni.
Stąd też wiara w sprawiedliwość - dalekosiężnie patrząc można ją dostrzec. Gdzieś musi być głód, aby gdzie indziej panowało obżarstwo. Ktoś traci, gdy inny zyskuje (proszę nie zniżajcie tej myśli do pieniędzy).
W końcu, wierzę w Zamysł, Energię, Myśl, Siłę Sprawczą - jak tylko mogę uciekam od gwałconego przez ludzi słowa "Bóg", który w dodatku jest "Panem" (najlepiej z siwą brodą, pośród aniołków i chmurek siedzi na złotym tronie tuż za złotą bramą). Na jego obraz stworzeni nie dotyczy zupełnie materialnych kwestii wyglądu. Bóg zamyka się dla mnie w dwóch abstrakcyjnych (nienamacalnych i niewyobrażalnych) pojęciach: Moc i Myśl. Tak jak Zamysł mamy Moc tworzenia i Myśl abstrakcyjną.
Wyznając powyższe, własne odczucie Boga, wierzę również w siebie - Siła Sprawcza, Energia, Moc jest we mnie. Jest i zawsze będzie. Gdy czegoś pragnę, nie potrzebuję klękać i modlić się do symboli. Wystarczy drobne przypomnienie sobie o cząstce Zamysłu w człowieku, aby poczuć bezpieczeństwo i spokój w świecie tak szczegółowych, w gruncie bzdurnych spraw w obliczu nieskończoności. Czucie tej malutkiej więzi z Absolutem wymazuje strach "o jutro".
Prócz tego podoba mi się idea Karmy (dlatego też mam zamiar skończyć z mięsem).
Nie mam nic przeciwko istniejącym wiarom, jednak uważam, że zbyt mały nacisk kładzie się na właściwe wytłumaczenie symboliki w nich zawartych. Prawdy Biblijne są bardzo uniwersalne i w 99.9% je popieram., nie podoba mi się jednak bierność w wyznawaniu ich przez większość wierzących. Wiara zabudowana strachem o stawianie głębszych pytań. W moim mniemaniu aby dojść do prawdziwego odczuwania wiary, trzeba wcześniej odrzucić wszystko, otworzyć szeroko oczy i uważnie obserwować, nieustannie zalewając swój umysł pytaniami. Nic z zewnątrz nie ma możliwości udowodnienia nam istnienia czegokolwiek metafizycznego. To powinno rodzić się samo, wykluwać z wnętrza, a nie być w człowieku sadzone przez instytucje. Oburza mnie precedens "wychowywania w wierze". To totalna głupota i pranie mózgu dzieci, których umysły są najczystsze i najowocniejsze. To z takiego "wychowania" powstają malutcy a potem groźni fanatycy, którym kochający rodzice odebrali możność samodzielnego budowania sfery sacrum. Zamiast tego wlepili schemat, niekoniecznie pasujący, a co gorsza - zamykający drogę egzystencjalnej refleksji.
Mamy XXI wiek, latamy na księżyc, a nie jesteśmy w stanie wyjść w kwestii wiary poza starożytną, męczoną przez średniowiecze, aż do dziś symbolikę. Kłócimy się o słowa: Bóg, czy Allach; Jezus, czy Mahomet. Jakie to ma znaczenie? Mój Zamysł podpowiada mi, że nie ma żadnego.
Wierzę w nieskończoność i wieczność we wszystkich wymiarach. Każdy atom to Wszechświat, każdy Wszechświat to atom. Coś na zasadzie dwóch luster naprzeciw siebie i nieskończonego odbicia.
Wierzę w równowagę we wszystkich możliwych płaszczyznach materii i życia, wszystko co boskie do niej dąży - zaczynając od mnie osobiście niezrozumiałych praw natury po kolej "złych" i "dobrych" dni.
Stąd też wiara w sprawiedliwość - dalekosiężnie patrząc można ją dostrzec. Gdzieś musi być głód, aby gdzie indziej panowało obżarstwo. Ktoś traci, gdy inny zyskuje (proszę nie zniżajcie tej myśli do pieniędzy).
W końcu, wierzę w Zamysł, Energię, Myśl, Siłę Sprawczą - jak tylko mogę uciekam od gwałconego przez ludzi słowa "Bóg", który w dodatku jest "Panem" (najlepiej z siwą brodą, pośród aniołków i chmurek siedzi na złotym tronie tuż za złotą bramą). Na jego obraz stworzeni nie dotyczy zupełnie materialnych kwestii wyglądu. Bóg zamyka się dla mnie w dwóch abstrakcyjnych (nienamacalnych i niewyobrażalnych) pojęciach: Moc i Myśl. Tak jak Zamysł mamy Moc tworzenia i Myśl abstrakcyjną.
Wyznając powyższe, własne odczucie Boga, wierzę również w siebie - Siła Sprawcza, Energia, Moc jest we mnie. Jest i zawsze będzie. Gdy czegoś pragnę, nie potrzebuję klękać i modlić się do symboli. Wystarczy drobne przypomnienie sobie o cząstce Zamysłu w człowieku, aby poczuć bezpieczeństwo i spokój w świecie tak szczegółowych, w gruncie bzdurnych spraw w obliczu nieskończoności. Czucie tej malutkiej więzi z Absolutem wymazuje strach "o jutro".
Prócz tego podoba mi się idea Karmy (dlatego też mam zamiar skończyć z mięsem).
Nie mam nic przeciwko istniejącym wiarom, jednak uważam, że zbyt mały nacisk kładzie się na właściwe wytłumaczenie symboliki w nich zawartych. Prawdy Biblijne są bardzo uniwersalne i w 99.9% je popieram., nie podoba mi się jednak bierność w wyznawaniu ich przez większość wierzących. Wiara zabudowana strachem o stawianie głębszych pytań. W moim mniemaniu aby dojść do prawdziwego odczuwania wiary, trzeba wcześniej odrzucić wszystko, otworzyć szeroko oczy i uważnie obserwować, nieustannie zalewając swój umysł pytaniami. Nic z zewnątrz nie ma możliwości udowodnienia nam istnienia czegokolwiek metafizycznego. To powinno rodzić się samo, wykluwać z wnętrza, a nie być w człowieku sadzone przez instytucje. Oburza mnie precedens "wychowywania w wierze". To totalna głupota i pranie mózgu dzieci, których umysły są najczystsze i najowocniejsze. To z takiego "wychowania" powstają malutcy a potem groźni fanatycy, którym kochający rodzice odebrali możność samodzielnego budowania sfery sacrum. Zamiast tego wlepili schemat, niekoniecznie pasujący, a co gorsza - zamykający drogę egzystencjalnej refleksji.
Mamy XXI wiek, latamy na księżyc, a nie jesteśmy w stanie wyjść w kwestii wiary poza starożytną, męczoną przez średniowiecze, aż do dziś symbolikę. Kłócimy się o słowa: Bóg, czy Allach; Jezus, czy Mahomet. Jakie to ma znaczenie? Mój Zamysł podpowiada mi, że nie ma żadnego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)