Chyba trochę zboczyłem z kursu.
Podryfowałem w chwili zmęczenia.
Z góry przepraszam.
To się zdarza przecież każdemu.
Rzecz ludzka, czasem się zamyślić.
Stracić punkt odniesienia.
Nawet jeśli wciąż nie znalazłem gwiazdy polarnej.
I za cholerę nie wiem, gdzie się podziała Wielka Niedźwiedzica.
Rysuję swoje własne mapy.
Grubym konturem zaznaczam brzegi,
o które obiły się bale mojej tratwy.
Bez znaczenia jest też fakt,
że mój ocean to ogrodowy basen.
Na horyzoncie zawsze widać dom.
Wszelkie prawdy czekają wraz z suchym ręcznikiem
i matczyną uwagą na temat sinych ust.
One muszą nie raz zsinieć.
Skóra musi być gęsia.
Każdy powinien zadryfować w głąb siebie.
Nawet w formie dziecięcej zabawy.
Trzeba umieć sobie przypomnieć,
ile radości przynoszą małe przeżycia.
Zobaczyć do jakich rozmarów urastają,
pod szkłem lupy, zwanej wyobraźnią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz