wtorek, 26 kwietnia 2011

Rzadkie retrospekcje

Nieczęsto wracam myślami do tego co było, nieczęsto wybiegami nimi daleko w przyszłość, a już drugi dzień chowam się w swoich czterech ścianach i zagłuszam myśli kolejnymi odcinkami seriali. Przesilenie wiosenne? A cóż to takiego? Zmiana nastroju? Zmęczenie pomimo długiego snu? Wychodząc z psem na obowiązkowe piętnaście minut dziennie atakuje mnie burza zapachów. Za znajomym zefirem ciągnie się swąd wspomnień sprzed roku. Automatycznie następuje porównanie. Kim byłem wczoraj, a kim jestem dziś? Zawsze staram się jak najlepiej koncentrować na swoim rozwoju, ciągle zaskakiwać samego siebie nowszą, lepszą wersją. Jednak nie czuję takiego postępu, jakiego podświadomie spodziewałem się po sobie rok temu. Oto i mam - zaskoczenie! Ale nie wiem czy to miła niespodzianka. Jeszcze nigdy nie patrzyłem na siebie dawnego z takim obrzydzeniem. Naiwniak! Słabeusz! Zarozumialec, który starał się wiedzieć lepiej od swoich bliskich czego im trzeba. A teraz? Wykorzystuję wszystkie okazje, żeby udowodnić sobie brak emocji. I rzeczywiście - zniknęły. Na miejscu troski stoi teraz uwielbienie... siebie. Wycofałem się i uroczyście mogę przyznać, że mam wyjebane na wszystko to, co nie dotyczy mnie, moich zamierzeń, moich hedonizmów. Mam ochotę potraktować Backspacem to zdanie, ale tak jest i zdążyliście mi już udowodnić, że tak będzie mi najlepiej. Dalej obawiam się czyjejś niechybnej krzywdy, chociaż nie wiem czy nie mylę lęku z ciekawością. Cóż... na swoją obronę będę mógł tylko (może aż) rzucić "Przecież ostrzegałem.".

Rzeczywiście wybiegałem za daleko, mam jednak nadzieję, że dwa kroki wstecz wszystko naprawią i wreszcie i mnie będzie dobrze.

Ostrzegam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz