niedziela, 17 kwietnia 2011

8

Osiem pięter, osiem hektarów pola, osiem metrów tunelu, osiem minut na scenie, osiem włochatych odnóży, osiem punktów na sztywnym harmonogramie życia. Wszyscy się czegoś boimy. Strach ogranicza, spadając z ósmego piętra czujemy dwie z ośmiu włochatych nóg na szyi, reszta wlecze nas potem przez ośmiohektarowe pole, aby zniknąć w ciemnym ośmiometrowym tunelu, u kresu którego stoczymy ośmiominutowy bój na scenie, a wszystko to tak spontaniczne i niezapowiedziane zszarga jeden z monumentalnych celów na ośmiopunktowej liście zadań.
Lęk to kruchość, łamliwość, to niezdecydowanie, często i niewiedza. Lęk to litry alkoholu, który przelewamy tak często przez nasze ciała. Dobrze wiemy, że ten hedonizm nie ma nic wspólnego z dionizyjskim świętowaniem. Żadne z nas, żadne z Was nie przyzna się do lęku. Żadne z nas i Was nie chce być kruchym, łamliwą. Chcemy być silni. Stroimy nasze pacynkowe podobizny, chadzamy po plastikowym świecie, mijając sztuczne, pozbawione faktury twarze.

Bojaźń jest zła.
My się boimy.
Zło rodzi zło.
A świat się nie boi.

Ja też się boję. Lękam się swojej lękliwości, a nie tego, co ją rodzi.
Strach wiąże i ani się obejrzymy, a stracimy kilka urokliwych chwil.

Spadnij z ośmiu pięter. Biegaj po ośmiu hektarach szczerego pola. Przeczołgaj się przez osiem metrów tunelu. Wyjdź na osiem minut na scenę. Przypatrz się ośmiu włochatym odnóżom. Wykreśl kilka z ośmiu punktów życia, a resztę otul nawiasem.
Będzie lżej. Bez frustracji.

1 komentarz:

  1. Końcówka jest przezajebista. Początek też.
    Ale w środku jest jakieś coś, co strasznie mi nie pasuje..

    OdpowiedzUsuń